Styl zarządzania kapitana Kirka
W jednym z odcinków serialu Star Trek – może to pamiętacie – starsi oficerowie statku kosmicznego Enterprise dostali się pod działanie promieniowania komety, co sprawiło, że starzeli się szybko i przedwcześnie. Przez czterdzieści pięć minut trwania filmu Kirk, Spock, Bones i Scotty zestarzeli się tak, że nie mogli już wykonywać swoich obowiązków. Musieli pozostać w izolatce, podczas gdy załoga gorączkowo szukała antidotum.
Sytuacja była niewesoła i stała się jeszcze gorsza podczas gdy wyższe kierownictwo nie było zdolne do żadnego czynu, Romulanie przypuścili atak. Czy pamiętacie tę scenę na trapie? Sulu, Uhura i pozostali oficerowie spoglądali na siebie nerwowo, podczas gdy na ekrany pola siłowego sypały się ciosy. Nikt nie wiedział, co robić. Nagle w izolatce zadziałało antidotum – adrenalina – i starsi oficerowie mogli znów włączyć się do akcji.
Pamiętacie może uczucie ulgi, gdy drzwi na trap otworzyły się z impetem i stanął w nich kapitan Kirk, odmłodzony i gotów do objęcia dowództwa? Szalałem z radości. W przeciągu kilku minut Romulanie przestali być zagrożeniem. Nie mogło być inaczej: James T. Kirk wiedział, jak odeprzeć atak. Co za menedżer! Czy naprawdę?
Wiele lat później, gdy zostałem doradcą do spraw biznesu, przypomniałem sobie ten odcinek Star Trek i zacząłem mieć poważne wątpliwości, związane ze stylem zarządzania kapitana Kirka. Dlaczego pozostali oficerowie nie wiedzieli, co trzeba robić w wypadku ataku Romulanów? Można by sądzić, że korporacja Enterprise miała pewne kłopoty z kształceniem umiejętności i rozwijaniem zakresu kompetencji swoich menedżerów średniego szczebla.
W naszej kulturze występuje pewne pomieszanie pojęć zarządzania i bohaterstwa. Różnica jest w istocie bardzo prosta: bohater radzi sobie ze wszystkim sam menedżer zleca zadania.
Leave a reply